Obchody 50-lecia Miasta Marki uświetnione obecnością angielskiej delegacji z Bradford, rodzinnego miasta braci Briggsów

50-lecie miasta Marki obchodzone w dniach od 9 do 11 czerwca oraz przypadające w bieżącym roku 100-lecie parafii św. Izydora zostały uświetnione obecnością angielskiej delegacji z miasta Bradford, rodzinnego miasta braci Briggsów.W skład delegacji weszli:Pani dr Sarah Dietz,Pani Rose Haigh, praprawnuczka inżyniera fabryki Briggsów w Markach, Jacka Hinchcliffe’a,Państwo Maggie and Gordon Smith z Historycznego Klubu Saltaire.W piątek 9 czerwca, na uroczystej sesji miasta Marki w Pałacyku Briggsów, pani dr Sarah Dietz wygłosiła wykład pt. „Celebrowanie wspólnej historii miasta Bradford i miasta Marki”.

Pani dr Sarah Dietz została uhonorowana przez pana Burmistrza Jacka Orycha Medalem 50-lecia Miasta Marki za zasługi w rozsławianiu miasta Marki na Wyspach Brytyjskich.

Popłynęły życzenia z Bradford. W imieniu liderki Rady Miasta Bradford, pani Susan Hinchcliffe, najważniejszej osoby w Ratuszu Bradford, życzenia pomyślności dla mieszkańców Marek przekazała pani Maggie Smith. Pani Smith przekazała również życzenia i pamiątkowe książki od Historycznego Klubu Saltaire, z którym Stowarzyszenie Marki-Pustelnik-Struga podpisało w kwietniu 2016 r. list intencyjny o współpracy partnerskiej i promowaniu wspólnej historii.Gwoli przypomnienia, od paru lat Stowarzyszenie Marki Pustelnik Struga zabiega o nawiązanie współpracy z miastem Bradford położonym w północnej Anglii, w hrabstwie West Yorkshire ze względy na wspólną historię przędzalniczą z końca XIX wieku. W związku z tym, w kwietniu 2016 roku doszło do oficjalnego spotkania w Ratuszu Bradford Mer miasta Bradford, panią Joanną Dodds oraz Burmistrzem Miasta Marki Jackiem Orychem, któremu towarzyszyli członkowie Stowarzyszenia Marki Pustelnik Struga. Owocem tego wyjazdu było podpisanie wspomnianego listu intencyjnego.

Na koniec dnia delegacja z Bradford została podjęta uroczystą kolacją przygotowaną przez Stowarzyszenie Marki Pustelnik Struga. Szczególne podziękowanie za pomoc w okazaniu polskiej gościnności delegacji z Anglii należy się pani Agnieszce Szafrańskiej, państwu Ewie i Jerzemu Michalakom, państwu Annie i Robertowi Mielczarkom, państwu Teresie i Zbigniewowi Paciorkom, pani  Bogusławie Sieroszewskiej oraz panu Antoniemu Widomskiemu.

Kolejnego dnia, w sobotę 10 czerwca, o godz. 5 po południu, w Parku Miejskim nad rzeką Długą, Stowarzyszenie Marki-Pustelnik-Struga zorganizowało dla gości angielską herbatę z mlekiem. Delegacja z Bradford również miała okazję zagrać w parku w angielskiego krokieta z Florą Briggs.

Następnie, ścieżką wiodącą brzegiem rzeki Długiej, delegacja z Bradford udała się na ognisko.

Serdecznym rozmowom nie było końca. Przy ognisku goście z Anglii podzielili się swoją ulubioną poezją.

W niedzielę, 11 czerwca br., z okazji 100-lecia parafii św. Izydora, miało miejsce uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci głównych fundatorów kościoła parafii św. Izydora – Flory z Granzowów Briggs oraz jej męża Johna Briggsa.

Tablica powstała dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga, które niestrudzenie promuje w Markach historię angielskich braci Briggsów.

Odsłonięcia oraz poświęcenia marmurowej tablicy, wykonanej przez parafianina, miejscowego kamieniarza Grzegorza Jakubasika, dokonał ksiądz proboszcz Kazimierz Sztajerwald. W odsłonięciu asystowały pani dr. Sarah Dietz oraz prasiostrzenica braci Briggsów, Elżbieta Jasińska, wnuczka Charlesa Whiteheada i Eleonory Wedel. Na uroczystości obecny był również Burmistrz Miasta Marki pan Jacek Orych.

 Stowarzyszenie Marki-Pustelnik-Struga pragnie nawiązać bliższą współpracę z krewną braci Briggsów, aby z archiwów rodziny Jasińskich, Whiteheadów i Briggsów pozyskać brakujące zdjęcia mareckich fabrykantów tj. Johna i Alfreda Briggsów oraz, jeśli to możliwe, ich żon, Flory i Augusty.

Warto wspomnieć, że tablica ku pamięci małżeństwa Flory i Johna Briggsów nawiązuje do istniejącej już marmurowej tablicy w kościele parafii św. Izydora ku pamięci Prezesa Budowy Kościoła – hrabiego Maksymiliana Małachowskiego, herbu Nałęcz, która prawdopodobnie od ponad stu lat przypomina parafianom postać darczyńcy cegły na budowę pierwszej mareckiej świątyni.Na koniec, dla tych z Państwa, którzy chcieliby poćwiczyć swój angielski, prezentujemy wiersze, które zostały przywołane na wspomnianym ognisku na cześć delegacji z Bradford zorganizowanym przez Stowarzyszenie Marki-Pustelnik-Struga .Naśladując akcent z West Yorkshire, pani dr Sarah Dietz zaprezentowała wiersz napisany przez Marriota Edgara.

The Lion and Albert

There’s a famous seaside place called Blackpool, That’s noted for fresh air and fun, And Mr and Mrs Ramsbottom Went there with young Albert, their son.

A grand little lad was young Albert, All dressed in his best; quite a swell With a stick with an 'orse’s 'ead 'andle, The finest that Woolworth’s could sell.

They didn’t think much to the Ocean: The waves, they was fiddling and small, There was no wrecks and nobody drownded, Fact, nothing to laugh at, at all.

So, seeking for further amusement, they paid and went into the Zoo, Where they’d Lions and Tigers and Camels, And old ale and sandwiches too.

There were one great big Lion called Wallace; His nose were all covered with scars- He lay in a somnolent posture, With the side of his face on the bars.

Now Albert had heard about Lions, How they was ferocious and wild- To see Wallace lying so peaceful, Well, it didn’t seem right to the child.

So straightway the brave little feller, Not showing a morsel of fear, Took his stick with it’s 'orse’s 'ead 'andle …And pushed it in Wallace’s ear.

You could see that the Lion didn’t like it, For giving a kind of a roll, He pulled Albert inside the cage with him, And swallowed the little lad hole.

Then Pa, who had seen the occurence, And didn’t know what to do next, Said 'Mother! Yon Lion’s 'et Albert’, And Mother said, 'Well, I am vexed!’

Then Mr and Mrs Ramsbottom- Quite rightly, when all’s said and done- Complained to the Animal Keeper, That the Lion had eaten their son.

The keeper was quite nice about it; He said 'What a nasty mishap. Are you sure that it’s your boy he’s eaten?’ Pa said 'Am I sure’ There’s his cap!’

The manager had to be sent for. He came and he said 'What’s to do?’ Pa said 'Yon Lion’s’et Albert, And 'im in his Sunday clothes, too.’

The Mother said, 'Right’s right, young feller; I think it’s a shame and a sin, For a lion to go and eat Albert, And after we’ve paid to come in.’

The manager wanted no trouble, He took out his purse right away, Saying „How much to settle the matter”? And Pa said 'What do you usually pay?’

But Mother had turned a bit awkward When she thought where her Albert had gone. She said 'No! someone’s got to be summonsed’- So that was decided upon.

Then off they went to the Police Station, In front of the Magistrate chap; They told him what happened to Albert, And proved it by showing his cap.

The Magistrate gave his opinion That no one was really to blame And he said that he hoped the Ramsbottoms Would have further sons to their name.

At that Mother got proper blazing, 'And thank you, sir, kindly,’ said she. 'What waste all our lives raising children To feed ruddy Lions? Not me!’Kolejny gość, pani Rose Haigh, zaprezentowała wiersz zapamiętany z czasów szkolnych autorstwa Williama Blaka pt. „The Tiger”:

The Tyger by William Blake

Tyger! Tyger! burning bright In the forests of the night, What immortal hand or eye Could frame thy fearful symmetry?

In what distant deeps or skies Burnt the fire of thine eyes? On what wings dare he aspire? What the hand dare sieze the fire?

And what shoulder, & what art. Could twist the sinews of thy heart? And when thy heart began to beat, What dread hand? & what dread feet?

What the hammer? what the chain? In what furnace was thy brain? What the anvil? what dread grasp Dare its deadly terrors clasp?

When the stars threw down their spears, And watered heaven with their tears, Did he smile his work to see? Did he who made the Lamb make thee?

Tyger! Tyger! burning bright In the forests of the night, What immortal hand or eye Dare frame thy fearful symmetry?Flora Briggs, w rolę której od ponad dwóch lat  wciela się Bogusława Sieroszewska, została poproszona o wyrecytowanie wiersza Williama Butlera Yeatsa, który pojawia się w mareckiej inscenizacji pt. Imieniny Flory Briggs.Brown Penny by William Butler YeatsI whispered, 'I am too young,’ And then, 'I am old enough’; Wherefore I threw a penny To find out if I might love. 'Go and love, go and love, young man, If the lady be young and fair.’ Ah, penny, brown penny, brown penny, I am looped in the loops of her hair.O love is the crooked thing, There is nobody wise enough To find out all that is in it, For he would be thinking of love Till the stars had run away And the shadows eaten the moon. Ah, penny, brown penny, brown penny, One cannot begin it too soon.Tekst:   Bogusława SieroszewskaZdjęcia:    Maggie Smith  i Bogusława Sieroszewska   

Więcej zdjęć kliknij TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *