40. rocznica pacyfikacji KOPALNI „WUJEK”

Katowice, Kopalnia WUJEK, 16 grudnia 2021, Zbigniew Paciorek, Elżbieta Potrykus (po środku),
Bogusława Sieroszewska w stroju mazowieckim z szafy Św. Izydora w Markach

40. ROCZNICA KRWAWEJ PACYFIKACJI KOPALNI WUJEK

16 grudnia 2021 r. oczy całej Polski skierowane były na Katowice, na Kopalnię Węgla Kamiennego „Wujek”, która 40 lat temu była świadkiem najkrwawszej pacyfikacji w historii stanu wojennego.

Zbigniew Paciorek i Bogusława Sieroszewska ze Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga towarzyszyli w wyjeździe na Śląsk, na okrągłe rocznicowe uroczystości, dwom działaczkom „Solidarności” – poseł na Sejm (senator, eurodeputowanej) Ewie Tomaszewskiej z Warszawy, członkowi Komisji Krajowej „Solidarności” oraz Elżbiecie Potrykus z Gdyni, członkowi Krajowej Komisji Porozumiewawczej „Solidarności”.

Pani Ewa Tomaszewska dobrze znana jest górnikom Kopalni „WUJEK” jako ta, która wraz z Anną Walentynowicz przyjechała na Śląsk 4 grudnia 1983 r. z zamiarem wmurowania tablicy pamiątkowej z brązu na murze kopalni. W montowaniu tablicy brał również udział Kazimierz Świtoń z Katowic. Napis brzmiał:

W HOŁDZIE GÓRNIKOM POLEGŁYM W GRUDNIU 1981

W OBRONIE PRAW ZWIĄZKOWYCH

W DOWÓD SOLIDARNOŚCI SPOŁECZEŃSTWO WYBRZEŻA

WYBRZEŻE 1970 – ŚLĄSK 1981

Kopalnia Wujek, Barbórka, 4 grudnia 1983 r., Kazimierz Świtoń z Katowic
próbuje zamontować tablicę pamiątkową w święto górników. źródło: Biuletyn IPN grudzień 2021

Tablica została natychmiast skonfiskowana przez MO, a działacze zatrzymani i osadzeni w areszcie, gdzie przesiedzieli kilka miesięcy. Ewa Tomaszewska została przewieziona do Krakowa, do więzienia na Montelupich. Postępowania karne wobec krnąbrnych działaczy zdelegalizowanej „SOLIDARNOŚCI” umorzono w związku z amnestią ogłoszoną 21 lipca 1984 r. z okazji 40-lecia PRL.

(od prawej) Elżbieta Potrykus, Ewa Tomaszewska, Bogusława Sieroszewska

16 grudnia 2021 r., legendarny przywódca strajku górników –  Stanisław Płatek, serdecznie przywitał dobrze znaną mu działaczkę – Ewę Tomaszewską przed wejściem do nowego muzeum, poświęconego pacyfikacji Kopalni „Wujek”, które nosi nazwę Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.

Stanisław Płatek – przywódca strajku w Kopalni WUJEK oraz poseł Ewa Tomaszewska

Pan Płatek przypomniał, że tablica przywieziona przez dwie działaczki Solidarności, prawie 40 lat temu, choć skonfiskowana przez ubecję, nie została zniszczona i nie zginęła bezpowrotnie. Po 1989 roku, została oddana górnikom, aby zająć zaszczytne miejsce na murze wśród innych tablic, upamiętniających górników poległych w Słusznej Sprawie.

W 40. rocznicę pacyfikacji Kopalni „Wujek” nie mogła nie przybyć na Śląsk Kaszubka Elżbieta Potrykus z Gdyni, członek-założyciel NSZZ „Solidarność”, która całe swoje dorosłe życie związała z Koszalinem, gdzie zakładała regionalny oddział NSZZ „Solidarność” i gdzie przepracowała wiele lat jako nauczyciel języka polskiego w szkołach średnich oraz radca prawny w różnych zakładach, w tym w zakładach próżniowych „Unitra-Unima”. Od września 1980 r. reprezentowała Region Koszalin w Krajowej Komisji Porozumiewawczej „Solidarności”, gdzie jako prawnik współpracowała z Lechem Kaczyńskim, również służącym „Solidarności” swoją prawniczą wiedzą.

Z KOSZALINA DO „WUJKA ” , Z „WUJKA” DO KOSZALINA  

Kiedy wieść o pacyfikacji Kopalni „Wujek” 16 grudnia 1981 r., rozeszła się po całej Polsce, Elżbieta Potrykus żywo interesowała się losem poległych i rannych górników, szczególnie 21-letniego Janka Stawisińskiego, który pochodził z Koszalina. Ugodzony śmiertelną kulą w głowę, zmarł w szpitalu dnia 25 stycznia 1982 r., nie wybudziwszy się ze śpiączki.

Środowisko koszalińskiej „Solidarności”, od samego początku, zaangażowało się w postawienie na miejscowym cmentarzu pomnika na grobie Janka. Zorganizowano zbiórkę funduszy na kamień i prace kamieniarskie. Rozprowadzano cegiełki na budowę pomnika. Napisy w granicie wykuł miejscowy rzeźbiarz i nauczyciel rysunku nomen omen Zygmunt Wujek, który do końca ukrywał przed ubecją fakt, że na pomniku pojawi się napis: UGODZONY ŚMIERTELNĄ KULĄ 16 GRUDNIA 1981 W KOPALNI „WUJEK”. Pomnik powstał bardzo szybko i po uroczystym odsłonięciu w Dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada 1982 r., stał się miejscem spotkań koszalińskiej opozycji antykomunistycznej. To przy grobie górnika Janka Stawisińskiego spotykano się, aby śpiewać piosenki patriotyczne i wygłaszać krzepiące ducha mowy.  

Grób 21-letniego górnika z Kopalni „Wujek” Janka Stawisińskiego w Koszalinie
z charakterystyczną lampą i kaskiem górniczym

W latach 80-tych grób koszalińskiego górnika z „Wujka” był pod baczną obserwacją ubecji. Jednym ze wspomnień Elżbiety Potrykus związanym z tym miejscem jest jej zatrzymanie przez ubecję wraz z 7-letnim synem Wojtkiem zaraz po złożeniu na grobie… goździków.  Złożenie goździków w miejscu o szczególnym znaczeniu patriotycznym, w dniu kolejnej rocznicy podpisania Porozumień Gdańskich 31 sierpnia 1983 r. , było postrzegane jako zagrożenie dla ustroju socjalistycznego!

Elżbieta Potrykus – działaczka Solidarności z Koszalina oraz uczniowie z liceum w Tychach
fot. Bogusława Sieroszewska

16 grudnia, na uroczystościach pod Kopalnią „Wujek” w rozmowie z młodzieżą szkolną,  Elżbieta Potrykus zacytowała fragment wiersza Artura Oppmana pt. „Pacierz za  zmarłych”, który odlany jest w brązie na pomniku Janka w Koszalinie:   

ZA ŚMIERĆ DLA JUTRA, ZA TEN LOT SŁONECZNY,

O POLSKO! ODMÓW: ODPOCZYNEK WIECZNY!

Jak co roku, młodzież ze śląskich szkół, tym razem z liceum w Tychach, przypomniała nazwiska dziewięciu poległych górników, trzymając sosnowe krzyże z tabliczkami, na których widniały imiona i nazwiska ofiar pacyfikacji.

BEZPRAWNY STAN WOJENNY

Gwoli przypomnienia, stan wojenny ogłoszony 13 grudnia 1981 r. został wprowadzony bezprawnie, przez dyktatora gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Został wprowadzony wbrew obowiązującej konstytucji PRL, gdyż ta stanowiła, że tylko Sejm, który w tym czasie obradował w ramach jesiennej sesji, mógł podjąć taką decyzję. Generał podjął ją niemalże samowolnie. Nawet Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego obradowała dopiero w nocy z 13 na 14 grudnia, podczas gdy pierwsze aresztowania i wywożenie działaczy „Solidarności” do miejsc internowania rozpoczęło się już późnym wieczorem 12 grudnia! Nierzadko działacze byli wiezieni drogą wiodącą przez las, w pobliżu wagonów, które miały budzić strach i skojarzenia z wywózkami na Sybir! 

Protest w kopalni „Wujek” w formie strajku okupacyjnego przeciw wprowadzeniu stanu wojennego rozpoczął się na wieść o brutalnym zatrzymaniu szefa zakładowej Solidarności Jana Ludwiczaka. Na czele komitetu strajkowego stanął Stanisław Płatek, który został postrzelony w rękę.

W efekcie od kul zginęło na miejscu sześciu górników: Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Kolejnych trzech zmarło już po przewiezieniu do szpitali – Andrzej Pełka, jeszcze tego samego dnia, Joachim Gnida – 2 stycznia 1982 oraz 21-letni Janek Stawisiński z Koszalina – 25 stycznia 1982 r.

Mural z dziewięcioma ofiarami pacyfikacji Kopalni „Wujek” wykonany w 2018 roku
Budynek przylegający do Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności

GORSI NIŻ ZWYRODNIALCY HITLEROWSCY

Na koniec warto zwrócić uwagę na bulwersujący sposób traktowania lekarzy, o którym było głośno już w grudniu 1981 roku. Mowa o bestialskim zachowaniu funkcjonariuszy MO i ZOMO pacyfikujących Kopalnię „Wujek”, którzy brutalnie obchodzili się z lekarzami i sanitariuszami przyjeżdżającymi pod bramę kopalni karetkami pogotowia, aby udzielić pomocy rannym górnikom.  16 grudnia 1981 r. normą było bicie ratowników przez milicjantów, zatrzymywanie i nie dopuszczanie karetek do miejsca tragedii!

W trakcie wysiadania z karetki zostałem uderzony z tyłu dwa razy pałką w plecy i szyję. W szyję zostałem uderzony przypuszczalnie rękojeścią pałki […] Po tym uderzeniu straciłem przytomność na około 5 minut […] Gdy podszedłem do karetki, zauważyłem, że w niej był sanitariusz, który trzymał się za oko i mówił: „Patrz, co mi zrobili!” – zeznawał 29 grudnia 1981 r. Alfred Garbas, kierowca sanitarki.

Funkcjonariusz ten powiedział: my wam pokażemy, gdzie jest ambulatorium […] Przed karetką kilku funkcjonariuszy, nie potrafię powiedzieć ilu, zaczęło mnie bić pałkami po plecach i pośladkach. Po kilku uderzeniach zaczęłam uciekać pomiędzy bloki mieszkalne”– relacjonowała z kolei przesłuchiwana tego samego dnia pielęgniarka pogotowia Ilona Łysko.

Jeszcze brutalniej traktowani byli ranni górnicy. Funkcjonariusz, prawdopodobnie ZOMO, dopuścił się wyrwania założonego drenażu pacjentowi z przestrzelonym płucem… Trzej odważni lekarze z Tarnowskich Gór – Józef Kowalczyk, Ignacy Pietruszka i Maria Poleszczuk skierowali skargę do generała Jaruzelskiego o następującej treści:

Bicie osób udzielających pomocy, lżenie ich ordynarnymi słowami, wyciąganie rannych z karetek, zrywanie im opatrunków tamujących krwotoki, wyrywanie drenażu z jamy opłucnej u rannych z uszkodzeniem płuc jest aktem bestialstwa i podeptaniem ludzkiej godności. Takie traktowanie rannych i osób udzielających pomocy nie może znaleźć usprawiedliwienia w obronie jakiejkolwiek ideologii i nikt nie ma prawa wydawania takiego rozkazu. Panie Generale! Nawet podczas ostatniej wojny zwyrodnialcy hitlerowscy mieli szacunek dla lekarzy i dla patroli wynoszących rannych […] Tym bardziej zaistniałe fakty są godne potępienia, że to Polacy Polakom zgotowali ten los!

DO TRZECH RAZY SZTUKA

ZOMO-wcy z plutonu specjalnego, którzy tamtego grudniowego dnia strzelali z broni palnej do górników zostali skazani prawomocnym wyrokiem dopiero w trzecim procesie sądowym w 2008 r., 27 lat po krwawej pacyfikacji i 19 lat po „obaleniu komunizmu” w 1989 roku.
W końcu znalazł się sędzia, który odważnie stwierdził, że „nie było sytuacji, która uzasadniałaby użycie broni palnej”. Nie dał im wiary, że strzelając „bronili się przed górnikami”.

– „Gloria Victis” chwała zwyciężonym, bo polegli w Słusznej Sprawie  – w uzasadnieniu argumentował sędzia Waldemar Szmidt – kara zaś dla tych, którym w sposób niewątpliwy można było wykazać, że dopuścili się czynów przestępczych. Są winni ich popełnienia.

Sąd w dużej mierze bazował na raporcie taterników, którzy pod pretekstem szkolenia ZOMO-wców w czasie obozu w Tatrach ponad dwa miesiące po pacyfikacji, na przełomie lutego i marca 1982 r., wyciągali od funkcjonariuszy informacje o przebiegu grudniowej pacyfikacji w kopalni „Wujek”. Pomysłodawcą tej akcji był Jacek Jaworski, oficer MO, który współpracował z „Solidarnością”. W akcję zostało wtajemniczonych jeszcze dwóch taterników, Ryszard Szafirski, himalaista, oraz Janusz Hierzyk, którzy pomagali Jaworskiemu w pozyskiwaniu cennych informacji.

– Trzeba skończyć z bezimiennymi mordercami – przekonywał Jacek Jaworski swoich kolegów taterników – po gorzale jedziemy i po wspinaczkach, aż zaczną gadać.

Tak też się stało. Jackowi Jaworskiemu udało się wszystko spisać i zweryfikować z ZOMO-wcami z grupy specplutonu. Z raportu taterników wiadomo, że pierwszy strzelał dowódca plutonu chor. Romuald Cieślak ps. „Krwawy Felek”. ZOMO-wcy strzelali jak na strzelnicy: „Fik i ludzik znikł” – wspomina Jacek Jaworski zwierzenia ZOMO-wców. To było celowane i mierzone „na łeb i na komorę” jak do zwierzyny. To były określenia myśliwskie.

– Pieprzyć! Walimy!  – miał powiedzieć dowódca Cieślak, pociągając za spust jako pierwszy.

Trzeba było czekać 17 lat na wyrok sądu w sprawie pacyfikacji Kopalni „Wujek”, gdyż sądy w III RP działały opieszale, nie kwapiąc się do rozliczania przeszłości. Działo się często tak, gdyż wymiar sprawiedliwości nie rozprawił się z sędziami orzekającymi w czasach PRL-u, nie odsunął od orzekania tych, którzy wcześniej skazywali działaczy opozycji antykomunistycznej.

fot. Bogusława Sieroszewska

SĘDZIOWIE ODWAŻYLI SIĘ POWIEDZIEĆ PRAWDĘ

W swoim przemówieniu pod Krzyżem Pomnikiem przed bramą Kopalni „Wujek”, 16 grudnia 2021 r., Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej pan Andrzej Duda wyraził wdzięczność

 „trzem sędziom Sądu Najwyższego, którzy 13 grudnia 2021 r., w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, odważyli się wydać postanowienie, że sędzia, który w latach 80-tych został powołany przez komunistyczną Radę Państwa, który należał do PZPR, w której statucie był obowiązek wykonywania zadań i poleceń partyjnych, nie był i nie jest sędzią, o którym można powiedzieć, że jest obiektywny i niezawisły. Wreszcie!

PREZYDENT RP DR ANDRZEJ DUDA Katowice 16 grudnia 2021
fot. Bogusława Sieroszewska

Dziękuję za to jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej! Z całego  serca dziękuję sędziom, że się wreszcie odważyli wobec tego przesiąknięcia postkomunistycznym aparatem dzisiejszej elity sędziowskiej cały czas jeszcze, mimo może ostracyzmu, który w tym środowisku ich spotka i różnych prześladowań, odważyli się takie postanowienie wydać, w którym powiedzieli prawdę, że to był aparat komunistycznego systemu zniewolenia, tamten komunistyczny wymiar sprawiedliwości i ci, którzy w nim zasiadali i wydawali wtedy wyroki, zwłaszcza wyroki karne w stanie wojennym, zwłaszcza w sądach wojskowych! Dawno nie powinno ich już być w polskim wymiarze sprawiedliwości! To kwestia elementarnej przyzwoitości w niepodległym państwie!

Chcę na koniec powiedzieć z nadzieją wielką, że może będzie jeszcze jakaś forma, w której polski wymiar sprawiedliwości zdobędzie się na tę przyzwoitość, by powiedzieć prawdę o tamtych wydarzeniach i o tym, kto był za nie odpowiedzialny, nawet jeśli będzie to miało tylko symboliczne i historyczne znaczenie, bo nikt już kary nie odbędzie. Ale jeśli nawet to z całą mocą chcę powiedzieć, że dla wolnej Polski jest to ważne, symboliczne, ale ważne, także dla tamtej pamięci, i dla tych co walczyli, i dla tych co cierpieli, i dla tych co cierpią do dzisiaj.

Cześć i chwała bohaterom! Niech żyje Polska! Szczęść Boże!

Tekst:  Bogusława Sieroszewska

Źródło: Magazyn Śledczy Anity Gargas, 16 grudnia 2021

(od prawej) Stanisław Płatek z Katowic i Zbigniew Paciorek z Marek k/Warszawy
Co oznaczają białe i zielone pióropusze z kogucich piór na górniczej czapce – czako? Białe noszą technicy, inżynierowie i dyrektorzy górniczy niższego szczebla, natomiast zielony kolor przeznaczony jest dla dyrektorów generalnych górnictwa.

Dyrektor generalny górnictwa fot. Bogusława Sieroszewska
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego przy ul. Pięknej w Katowicach
Elżbieta Potrykus z Gdyni i Bogusława Sieroszewska z Marek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *