Szanowni Państwo,
na prośbę wielu Internautów publikujemy, za zgodą autorki, poezję Bogusławy Sieroszewskiej, z którą mieszkańcy Marek mogli zapoznać się na wieczorze patriotyczno-lirycznym w dniu 18.02.2016 r. w mareckim Ośrodku Kultury z cyklu „Nasza Mała Ojczyzna”. Wieczór poetycki został zorganizowany przez Stowarzyszenie „MARKI-PUSTELNIK-STRUGA” oraz Marecki Ośrodek Kultury.
W wierszach o tematyce patriotyczno-historycznej, stworzonych w ostatnich sześciu latach, jak dotąd nigdzie niepublikowanych, Bogusława Sieroszewska odsłania swoje serce i zaprasza do spojrzenia na otaczający świat swoimi oczami oraz umysłem, „malującym” wierszem obrazy rzeczywistości, jak również dalekiej przeszłości – powstań narodowych, czy też Odsieczy Wiedeńskiej.
W wierszu pt. „Do Juliusza Słowackiego”, który został zainspirowany rodzinnym wyjazdem poetki do Paryża w 2011 roku, a szczególnie zwiedzaniem grobu Wieszcza na paryskim Wzgórzu Montmartre, mowa jest o sile modlitwy, w którą nasz Wieszcz czasami powątpiewał, czego dowodzą strofy znanego wszystkim ze szkoły podstawowej „Hymnu o Zachodzie Słońca”. W wierszy Bogusławy Sieroszewskiej mowa o Paryżu w roku 1849, w którym umiera nie tylko Juliusz Słowacki, ale również inny wielki orędownik polskiej niepodległości – Fryderyk Chopin. Mowa o przyjaźni Wieszcza z przyszłym świętym Zygmuntem Szczęsnym Felińskim, niezłomnym arcybiskupem Warszawy, sybirakiem, który do kapłaństwa dojrzewał leżąc krzyżem na paryskim grobie Wieszcza. W wierszu stawiana jest teza, że modlitwa wszystko może, gdyż nawet Wieszcz, wbrew swoim obawom snutym na rejsie w egipskiej Aleksandrii, ostatecznie spoczął na Wawelu, „by królom był równy”.
Siostrom Nazaretankom z Paryża
Do Juliusza Słowackiego
Nie smutno Ci już wieszczu
Błogo czas płynie u Boga w wieczności.
Po gromach ziemskiej burzy,
paśmie cielesnych dolegliwości
z ziemi paryskiej do Polski
rejsem wyrusza
Twa wszechobecna,
romantyczna dusza.
Raduje Cię warszawska tęcza
Z Krakowskiego Przedmieścia,
triumfalnym łukiem strzelająca
nad taflą wody, na prawy brzeg Wisły.
Wnet pogodne jej kolory na Marsz
Szlachetnych twarzy się rozprysły.
W dziesiąty lipcowy wieczór,
jak co miesiąc promieniują oblicza
córek i synów stolicy
tęczą Nadziei, jaką mieli od tysiąca lat
na Piastowej Ziemi polscy święci.
Nadziei na dziejową Sprawiedliwość,
na zwycięstwo Pamięci
w walce przeciwko niepamięci.
Jak niegdyś na Lazurowym Wybrzeżu
tak i tu w Kraju nad Wisłą
raduje się Twój duch Poety
płonącą na niebie gwiazdą ognistą.
Jeszcze bardziej bliską,
bo gasnącą przy zachodzie
w płynącej po polskiej krainie
wiślanej wodzie.
Bóg przed Tobą Wieszczu
Rozlewa w Swym rajskim ogrodzie
blaski nieziemskiej przyrody.
Do pełni szczęścia i polskie bociany
nadlatują prosto z nadbużańskiej zagrody.
Lecz w Domu Ojca dusza Wieszcza bywa i smutną,
gdy Ojczyzna zamiast wolną być i dumną
Pozostaje sponiewieraną służebnicą cudzą,
gdy obrońcy pamięci, arystokraci ducha
od władania Narodem odsunięci.
Modlić się tylko mogą, pamiętać, słuchać,
łzy ronić, maszerować ulicami miast,
Szlakiem Orlich Gniazd,
pielgrzymować polami do Jasnogórskiej Pani,
na modlitwie z uporem trwać,
że modlitwa wszystko może, dzięki Ci Boże.
Wieszczu, Strażniku Przeszłości,
obcowałeś z duchem Polski!
Nad dzielnych mężów mogiłami,
pochylałeś się kiedyś i dziś tu z nami,
by czcić ich pamięć wiecznie świętą.
W podzięce natchnęli Cię
proroczymi słowami,
ponadczasową poezji puentą.
Proroku świętości Zygmunta Felińskiego,
nad młodzieńczą głową wiernego świadka
Twej samotnej śmierci ujrzałeś
gwiazdę świecącą niczym aureola,
tłumy u Jego stóp klęczące w kościele.
Po długiej syberyjskiej tułaczce,
doczekawszy się świętego sławy,
choć w trumnie, powrócił Arcybiskup Zwycięzca
do ukochanej Warszawy!
Siłą niegdyś usunięty z powstańczej stolicy,
Pasterz niezłomny na trudne czasy,
Polskiego ducha pełen i mocy
Niezwyciężony przez cara północy,
że świętość Poeta prorokować może, dzięki Ci Boże.
Powiało w 1849-tym śmiercią w Paryżu.
Zygmunt, bratnia dusza, na rękach
trzymał skonanego Poezji Geniusza.
Niczym Matka Boleściwa z Piety,
zamknął mu oczy zamarłe od suchot i tęsknoty.
Stygnące domknął usta, splamione krwią z płuca,
Niemiłosiernie wykrzywione w agonalnym geście.
Wczesną wiosną na Montmartre przyjaciela od serca
Samotnie opłakiwał, krzyżem leżał, Krzyż stawiał na grobie.
Księżne Paryża nad innym polskim geniuszem mdlały już wtedy w żałobie!
Gdyby cmentarne drzewa, wytrawne płaczki, zrodziły już liście,
Zaszumiałyby, oj zaszumiały, Chopina sonatą w dostojnej asyście.
Nie smutno Ci już Wieszczu,
że Twe łoże spoczynku pełne niepewności,
że w straż nie oddane białe kości.
Twój okręt po latach przez Bałtyk do kraju płynie,
W górę Wisły, do grobów królewskich.
Sam Marszałek Polski, ojciec niepodległości,
poczyni starania, by uwielbiany Poeta,
polskich powstańców paryska opoka,
niegdyś wyklęty przez cara, persona non grata,
po ziemskiej tułaczce, przybył na Wawel,
by królom był równy.
Okręt Mickiewicz do kraju płynie!
Hebanowa trumna na pokładzie
bujny pukiel włosów skrywa i piszczel,
i garść ziemi francuskiej.
Tak oto losem połączeni, Słowacki z Mickiewiczem,
Dwaj genialni poezji rywale,
Płyną Wisłą w kierunku na Podhale!
Rośnie każde polskie, szlachetne serce.
W dumie widokiem się nasyca i wzrusza.
Mocniej bije w hołdzie,
gdy cumuje okręt Wieszcza
w niejednym, wiślanym porcie:
w Gdańsku, Toruniu, Warszawie,
Kazimierzu Dolnym, Sandomierzu,
by zakończyć rejs chwały
na Wawelskim Wzgórzu.
Gdzie pragnął tam wraca duchem
i ciałem poniżonym płynie.
Po kojącej toni Wisła powodzi
rydwanem dostojnie.
Znów ma się ku wiośnie!
Pomnik na pomniku w wolnej Polsce
ku pamięci Poety ze spiżu wyrośnie.
W Warszawie spadnie wreszcie głowa
krwawego Feliksa, kata, antychrysta.
Na piedestale posąg stanie Mistyka
Słowiańskiego Papieża Proroka, Romantyka,
okrytego królewskiej chwały płaszczem.
Modlitwy niewinnej polskiej dzieciny
O powrót Wieszcza do kraju ziszczą się,
że modlitwa dziecka wszystko może, dzięki Ci Boże.
Lecz tam w Paryżu, na Montmartre,
Zamknięte, kamienne księgi
Kordiana i Balladyny z łez matczynych
osusza wciąż cmentarny wiatr.
Tam został Twój duch, w 22 grobie, VII kwaterze,
prosi o Ave Maria, jak w Krzemieńcu wciąż ożywa.
Za nami grzesznymi,
teraz i w godzinę śmierci naszej,
módl się, Matko Boża.
Siostro z paryskiego Nazaretu,
przyjdź i ogarnij modlitwą Poetę.
Przechodniu, zwyczajem polskim,
zapal znicz pamięci.
Ziemia Montmartre wchłonęła
Wieszcza całe ciało i krew,
prócz bujnych loków, czaszki, garstki kości.
Do Polski przez to już zawsze należy.
Stąd odszedł do wieczności.
Tu zrodził się do innego bytu.
Zamknąwszy ziemskiego życia księgę,
karty Narodu przez Boga natchnione
na wieki otwarte zostawił
polskimi, złotymi spisane zgłoskami,
by nigdy nie wyrwał zaborca
wiary ojców i mowy z nadwiślańskiego serca.
Że dałeś nam Wieszcza,
co ze źródeł Ewangelii czerpał
jak z wody żywota,
co sprawie narodowej cały się oddał,
na ołtarzu Ojczyzny złożył miłość, honor i życie,
cierpiał, gdy Polski ducha zniewalano i truto,
lecz nadziei nigdy nie traci,
dalej niesie przed Narodem oświaty kaganiec,
a kiedy trzeba wypomnieć światu Katyń,
poruszyć mocarzy sumienia,
na Wieszcza wezwanie
na śmierć idą sprawiedliwi po kolei,
jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!
Że polskiego ducha Poeta wciąż miłością zapala,
Naród wciąż kąpie w pięknie Swej Duszy,
że słowem urabia na plemię najszlachetniejsze,
czoła ku niebu podnosić każe,
dzięki Ci Boże.
Bogusława Sieroszewska Warszawa, sierpień – grudzień 2011
Tragedia Smoleńska była największą tragedią w Polsce po II wojnie światowej. Kolejne dwa wiersze oddają cześć dwóm niezwykłym postaciom życia politycznegoi społecznego w naszym kraju, które poniosły tragiczną śmierć 10 kwietnia 2010 r., lecąc do Rosji na obchody upamiętniające 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Wiersz o śp. Prezydencie Rzeczypospolitej Lechu Kaczyńskim pt. „Pieśń o Małym Rycerzu” nawiązuje do motywu Pana Wołodyjowskiego, który miał być wykorzystany w niedoszłej kampanii wyborczej śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, planującego ubieganie się o reelekcję. Tragiczna śmierć łączy obie postacie w sposób szczególny i symboliczny.
Pieśń o Małym Rycerzu
Bogusława Sieroszewska, Warszawa 18 kwietnia 2010 r.
Wstań Polsko u stóp Twoich Tatr
Odrzuć wrogi Ci dyktat
Pogardy dla Synów Prawdy
Unieś z dumą głowę na Pomorzu
Wsłuchaj się w słowa pieśni o Małym Rycerzu
Na Wawel
gdzie na wieki spoczął Wielki Wódz Legionów
gdzie po krypcie echem rozbrzmiewa
bicie Srebrnych Dzwonów
Mały Rycerz IV Rzeczypospolitej
z Marią Małżonką przed laty przyszedł
Marszałkowi oddać cześć
mocy zaczerpnąć i siły z ducha Jego obcowania
by wygrawszy bitwę o władzę
Pamięć wskrzeszać Warszawskiego Powstania
obnażać „układu” sieć
rozliczać przeszłość
oddzielać ziarno od plew
Prawa bronić prawdy i wiary
rodziny małżeństwa krzyża
wbrew liberałom mediom wbrew
On Mały Rycerz – On Wielki Lech
Za głosem duchów przeszłości
Bóg zrzucił na Ziemię Swą niepojętą moc
dla Małego Rycerza
ze Smoleńskiej Tragedii
utkał chwalebny los –
ze śmierci
w płomieniach rozbitego ptaka
na oczach medialnego świata
z Kwiatem Polskiego Narodu
na ostatniej krwawej Golgocie Wschodu
W zwęglonym kadłubie
cudowny znak Miłości
nietknięty na ziemi i w niebie
silniejszy niż śmierć –
kwiaty dla Katynia Małego Rycerza
wydobyli we mgle Rosjanie
za Niego
przy leśnych krzyżach
złożyli na pojednanie
Na Wawel Mały Rycerz
z Pierwszą Damą powraca
Kondukt Ich żałobny
świat wkoło ubogaca
Dzwon Zygmunta
dumnie majestatycznie Wielkim Polakom hołd oddaje w serc polskich rytmie
na wieki wieków bić nie przestaje
Natomiast wiersz pt. „Anna Solidarność” mówiący o Annie Walentynowicz – Matce Solidarności-80, nawiązuje do profanacji twarzy działaczki „Solidarności” której dopuszczono się w Moskwie po identyfikacji zwłok przez najbliższą rodzinę, a przed zalutowaniem trumny. Wiersz odnosi się do przykrego i szokującego wydarzenia, jakim było pomylenie trumien niektórych ofiar Tragedii Smoleńskiej. Trumna Anny Walentynowicz została pomylona z trumną innej działaczki społecznej Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej i przez dwa i pół roku, do września 2012 roku spoczywała na warszawskich Powązkach zamiast w Gdańsku na Srebrzysku. Ponadto wiersz nawiązuje do znalezienia w ciele Anny Walentynowicz nitów ze skrzydła samolotu, które, na wniosek mecenasa Stefana Hambury, pełnomocnika rodziny Walentynowiczów, zostały zabezpieczone jako materiał dowodowy w czasie ponownej sekcji zwłok, która miała miejsce we wrześniu 2012 r. we Wrocławiu. Najprawdopodobniej nity świadczą o rozerwaniu skrzydła samolotu na skutek eksplozji od wewnątrz.
Anna Solidarność
Bogusława Sieroszewska, Warszawa,
styczeń 2013 – 9 kwietnia 2014
Stoi solidarnie w miejscu
wszystkich pozbawionych twarzy,
odartych skrycie z piękna i godności,
z tęsknoty za Dziejową Prawdą,
z marzeń o Świętej Sprawiedliwości.
Zamiast słowiańskich rysów
rękaw sekcyjnego fartucha,
moskiewska rękawiczka gumowa
wciśnięta w miejsce ucha,
śmieci, patyki, trawa,
piędź ziemi smoleńskiej
bezczeszczą ją jeszcze,
urągając śpiącemu obliczu.
W głowie się nie mieści!
Jakiż nieludzki lekarz
profanacji się dopuścił
zmarłej święcie twarzy?
Jakiż barbarzyński lud
na to się odważył?!
Stoi solidarnie w miejscu
wszystkich pozbawionych twarzy.
Znieważonych dziś i wtedy.
Stoi u boku św. Andrzeja Boboli,
u boku wszystkich na nieludzkiej ziemi,
tak jak i on okrutnie okaleczonych.
Zdradzonych o mglistym poranku,
rzuconych w bezmiar kłamstw,
pochowanych nago, brudno,
ordynarnie w czarnym worku!
Taki pochówek nie mieści się
w granicach honoru, wstydu,
ani zdrowego rozsądku!
Stoi solidarnie w miejscu
wszystkich pozbawionych twarzy.
Czym kierowali się sprawcy profanacji?
Czystą zemstą za prawdę
o mordzie polskich żołnierzy
w Katyniu pod Smoleńskiem?
Za pamięć szerzoną przez
Annę Solidarność, Matkę Sierpnia-80
o zagładzie polskich elit w lesie?
Jej miłość to pierwsza Solidarność.
Nie ta w Magdalence splugawiona
jak skażona gleba, na której wyrosła
skundlona, chora Polska.
Ona patrzy solidarnie na gehennę
w kabinie polskiego tupolewa,
na krzyż wspólnego konania.
Ileż tam męki, krzyku, cierpienia!
Utraty twarzy w godzinie śmierci,
pozbawiania twarzy przy sekcji.
Z rozrywanego w locie skrzydła
w solidarnie omdlałe ciało nity,
jak pocisk głęboko się wbiły.
Przy ekshumacji na Powązkach
wyszły niczym szydło z worka po otwarciu
nie swojej trumny, nie swojej mogiły.
Duch Anny wzywa do dania
świadectwa o Dziejowej Prawdzie,
o Golgocie Smoleńska, o Solidarności,
do troski o Dom Ojczysty.
Lewacy, masoni, marksiści
Ręce precz od naszej wolności!
Biada im w Moskwie, że nie wierzą
w Chrystusa Pana opowieści
o Boskiej sile wskrzeszania
ze śmierci do życia w wieczności .
Na nic bolszewickie poniżanie!
Pańskiej Polski bohaterzy
z piękną obudzą się twarzą,
gdy świat zmartwychwstanie.
Kolejny wiersz mówi o najważniejszym pomniku w Markach, jakim jest Pomnik Dziesięciu Powieszonych, pod którym co roku w październiku zbiera się marecka młodzież szkolna, aby oddać hołd ofiarom zemsty Gestapo za pierwszą akcję dywersyjno -sabotażową Armii Krajowej „Wieniec”. Licznie gromadzą się markowianie pod Pomnikiem Dziesięciu Powieszonych również 11 listopada w Dniu Niepodległości. Historia mareckiego Pomnika jest częścią historii Warszawy, gdyż 16 października 1942 r., zostało powieszonych tak naprawdę pięćdziesięciu więźniów Pawiaka, w pięciu różnych miejscach na obrzeżach Warszawy. O masowej egzekucji więźniów Pawiaka pisał już w 1948 r. Władysław Broniewski w wierszu pt. „Pięćdziesięciu” drukowanym w Roczniku Mareckim tom I.
Dziesięć Szubienic Męczeństwa
Bogusława Sieroszewska, Warszawa, 27 września – 13 października 2015 r.
Dziesięć szubienic męczeństwa,
dziesięciu powieszonych w Markach,
czterdziestu w innych czterech miejscach;
przy torach na Woli i Szczęśliwicach,
w Rembertowie przy stacji kolejowej,
przy Toruńskiej na Pelcowiźnie.
Wszyscy wiszą za Honor i Ojczyznę!
Wielce haniebna to kara,
prosta stryczkowa zemsta,
na rozkaz komendanta Hahna,
za akcję „Wieniec” wykonana.
Akcja dywersyjna!
Akcja sabotażowa!
Niemcom po raz pierwszy na kolei
Stawia czoło Armia Krajowa!
Kilka pociągów z zaopatrzeniem
dla walczącej pod Stalingradem
armii hitlerowskich Niemiec
brawurowo wykolejają
w pamiętnej akcji „Wieniec”
saperskie patrole AK.
Testują własne siły.
Na rozkaz z Londynu
nadstawiają karku.
Prężą młode muskuły oporu!
Polscy saperzy z akcji
wychodzą bez szwanku!
Bez żadnych strat
paraliżują wokół Warszawy
hitlerowski kolejowy ład.
Górą saperzy z AK!
Jeszcze Polska nie zginęła!
Warszawa się nie ulękła.
Lecz oto w odwecie na stolicy
wzmaga terror Gestapo.
Żniwo zbiera formacja „trupich czaszek”.
Nie ma litości dla Piastowych Synów,
Piastowych Córek,
Lachów z łapanek i Laszek.
Nie ma litości dla polskiej rasy i mowy,
dla deptanego w katowniach,
bitego po piętach
Kwiatu Niezłomnej Warszawy.
O świcie, 16 października
ginie publicznie powieszonych
pięćdziesięciu więźniów Pawiaka.
Skamieniali przez dzień cały na szubienicach,
z pętlą zaciśniętą na skręconym karku- wiszą.
Martwo wlepionymi w okna kolejki oczami
Męczeństwem swoim imię Polaków piszą.
Głowy ciążące jak ołów
już opadły ku głuchym piersiom,
a dla postrachu Lachów oni wciąż wiszą-i wiszą.
Tylko korony brakuje im z cierni!
Przechodniu, nie zapomnij o tak haniebnej zbrodni.
Strach i lek zamień na zanoszone do Boga modły.
Krzyże niech zastąpią szubienice,
a Pamięć o bohaterach?
Niech świeci wiecznie zniczem!
Dziesięć szubienic męczeństwa!
Za akcję „Wieniec”dokonana zemsta.
Dziesięciu powieszonych w Markach,
Czterdziestu w innych czterech miejscach;
na Woli, na Szczęśliwicach,
w Rembertowie, na Pelcowiźnie.
Wszyscy wiszą za Honor i Ojczyznę!
Kolejny wiersz o pomniku, tym razem warszawskim, jest bardzo aktualny, gdyż nawiązuje do Polski, będącej przedmurzem chrześcijaństwa. Pod wodzą króla Jana III Sobieskiego, Polska broniła Europy przed zalewem islamu. To znowu dzieje się na naszych oczach. 300 lat temu nasz król obronił Europę. Dzisiaj Europa zmaga się z kolejną inwazją muzułmańską. Pomnikiem opisywanym w wierszu jest figura Matki Boskiej Passawskiej w Warszawie, patronki Wiktorii Wiedeńskiej na Krakowskim Przedmieściu. Należy pamiętać, że jest to pierwszy pomnik wzniesiony w Warszawie, najstarszy ze wszystkich warszawskich pomników, który szczęśliwie przetrwał dziejowe burze – powstania i wojny.
Solidarnym 2010
MATKA BOSKA PASSAWSKA
Matko Boska Passawska Patronko Viktorii Wiedeńskiej
Wspomożenie Wiernych wejrzyj na nas kojącymi oczami
Królowo Krakowskiego Przedmieścia ulituj się nad nami
Mario Hilf wielbiona w naddunajskiej Passawie
Poddany Twój Jan III Sobieski Król
Tobie pierwszy pomnik wzniósł
Tu nad Wisłą w Warszawie
Stoisz już od trzech wieków
Solidarnie w półsiedzącej postawie
Na podniebnym piedestale
Przy Świętej Anny kościele
W niepozornym centrum Krakowskiego Przedmieścia
W niedostrzeganym zaciszu Skweru Hoovera
Zerkasz z wysoka z czułością niewieścią
Na przechodnia co szuka pomnika bohatera
Przedziwnym trafem z obrazów
Słynnych w Passawie i Innsbruku
Trafiłaś Madonno Trójwymiarowa
W przestrzeń warszawskiego zaułku
Panno ze świętokrzyskiego piaskowca
Patrząca na Warszawę łaskawymi oczami
Matko Boska Passawska, ulituj się nad nami
Niestrudzenie stoi i przypomina o Swym wielkim dziele
Co chrześcijańskiej Europie przyniosło ocalenie
Cesarz habsburski Marii Hilf czciciel
W podzięce na Jej passawskie ręce
Złożył tureckie trofea wojenne
Zdobyte w triumfalnej Bitwie pod Wiedniem
Nasz Król Jan III Sobieski Lew Lechistanu
Wódz Naczelny nad Europy wodzami
Jasnogórskiej Pani rycerz oddany
Tureckie zdobycze pod Jej stopami
Złożył w królewskim hołdzie
A na Wawelu od ponad trzech stuleci
Wisi osomańskie strzemię trofeum mieni się i złoci
U stóp Syna-Dziedzica Królowej Korony Polskiej
Na Czarnym Krzyżu Wawelskim
Syna-Dziedzica tronie ziemskim
Pod Wiedniem polski Wódz nie śmiał
By laur zwycięstwa na jego skronie włożył lud
„Przybyliśmy, zobaczyliśmy, zwyciężył Bóg”
A z Bogiem Matka Boska chwałą się okryła
Maria Hilf Passawska Panna Maryja
Pod Jej wymodloną buławą
Stoczyły bój sprzymierzone siły
Z przedziwnie podwojoną mocą
Dwakroć liczniejszą rozgromiły
Nawałnicę tureckich najeźdźców
Szarżą uskrzydlonej polskiej husarii
Tysiącami żelaznych jeźdźców
Z okrzykiem na ustach „Żyje Jezus, Żyje Maryja”
Pierwsza ruszyła chorągiew łomżyńska
Do namiotu wyniosłego wezyra
Jak uskrzydlona orlimi piórami chmura
Jak lawa gorącem buchająca
Przy wschodzie oślepiającego słońca
Cwałem ruszyli Polacy ze szczytu Wiedeńskiego Lasu
Otumanili słuch i wzrok janczarów zawczasu
Tureckiego Imperium nieunikniona pożoga
W cuglach gromili chrześcijańskiego wroga
W mig polska odsiecz Wiednia
Przejęła zielony Mahometa sztandar
Niech żyje nasz Król Jan III Sobieski i jego husaria!
Wezyr ottomański Kara Mustafa
Fanatyczny wróg Krzyża wyznawca Allaha
Do Wiecznego Miasta nie dotarł kościołów rzymskich nie skalał
Żadnej świątyni nie zamienił w stajnię dla swych rączych koni
Nie do opisania była radość u Ojca Świętego Innocentego
Wnet z herbu Papieża w Rzymie czarny orzeł zginie
Odtąd lśnić będzie zwycięski Polski Orzeł Biały
Zwiastun tureckiej klęski
Matki Boskiej Passawskiej Marii Hilf mocą
Co dziś na Krakowskim Przedmieściu
Króluje dniem i nocą
Król z dawna rycerski Jan III Sobieski
Jadąc do Wilanowa Traktem Królewskim
Pokłony z dozgonną czcią swej Pani oddawał
Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo
Ty za nami przemów słowo
Oj przemawiała nie raz do serc kościuszkowców
Szukając schronienia przed Suworowem
Dzielni Kilińskiego żołnierze do Niej przychodzili
Przed Nią w modlitwie pochylali głowę
Tu przychodził młody podchorąży
W Noc Listopadową
Z natchnioną ideami wolności
Ku niebu zwróconą głową
Tu matki siostry dzieci i późni wnukowie
Gromadząc się przed Jej przydrożną figurą
Na różańcu modlili się za Powstanie Styczniowe
Tu mieszkańcy stolicy Cud nad Wisłą wybłagali
Dwie wojny światowe przetrwali
Patrz! bomby jak grad gigant niszczycielski
Spadają na Zamek Królewski
Kolumna Zygmunta w gruzach legła
Warszawa w Powstaniu krwawi i kona
A Ona dalej stoi Panna Nienaruszona
Dalej na Krakowskim Przedmieściu
Tuli Syna Swego w ramionach
Królowa Niezwyciężona
Passawskiej Panny pozłacane korony
Poświęcił Papież Pielgrzym Błogosławiony
Szepnął „Totus Tuus” Matko moja
Niech całkowite me Tobie oddanie
Przez bliskich mi młodych Rodaków
Zacnych warszawskich żaków
Po wsze czasy będzie naśladowane
Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo
Zjednocz o Pani liczne rzesze wiernych
Na Mszach Świętych na Marszach Pamięci
Apelach, Krucjatach na Krakowskim Przedmieściu
Tu jest niezłomna Polska
Twych wiernych dzieci Kościół
Mówi nie dla neo-POgaństwa
Jak niegdyś pod Wiedniem
Dziś Polska znowu staje się mężnym
Przedmurzem chrześcijaństwa
Gdy Warszawa swą wierność
Królowej Korony Polskiej
W procesjach i marszach tłumnie ślubuje
Czyż Niebo nowej odsieczy
W potrzebie jej nie zgotuje?
Twe królestwo weź w porękę, Maryjo
Przyjmij pod Twe Królewskie stopy
Do zacisza Krakowskiego Przedmieścia
Wszystko co pamięć i tożsamość
Wznieca w polskich sercach
Przyjmij znicze Pamięci pod Pałacem gaszone
Krzyże własnoręcznie zrobione
Odbierane ofiarom smoleńskiego dramatu
Zdzierane Mickiewiczowi z płotu
Maryjo przyjmij rozkwitające w kolejną
Miesięcznicę Pani Marii tulipany
Ich pamiętne piękno nie wzrusza
Srogich strażników miejskiego porządku
W zimnym areszcie opadną im płatki
Pożółkną liście na trzymanym w ciemnicy ogonku
Królowo Krakowskiego Przedmieścia, wstaw się za nami
Półksiężyc walczył z Krzyżem
Pod Wiedniem przed wiekami
Legł na zawsze sromotnie pokonany
Pod Twymi Niewiasto obleczona w słońce stopami
Niech dziś sowiecka gwiazda sierp i młot
Bluźnierców bezbożne hufce apostata Palikot
Na Krakowskim Przedmieściu każde zło
Co walczy z polskimi Krzyżami
Pokotem padnie zmiażdżone Twymi mocami
Królowo Krakowskiego Przedmieścia, ulituj się nad nami
Panno Passawska pochwyć
Naszą szlachetną polskość
W Twe ramiona ocalenia
Okryj palącym wstydem
Tych co urągają
Zawołaniu Narodu
Bóg Honor Ojczyzna
Drwią z husarii walecznej
Posuwają się do szydzenia
Polskość nazywają pustką
Nienormalnością
Powodem do ogłupienia
Weź w opiekę Naród cały
Który żyje dla Twej chwały
Niech powstanie znów wspaniały, Maryjo
Bogusława Sieroszewska Warszawa, maj 2011-wrzesień 2012
Wiersz pt. „Prawdziwa Wolność” jest oddaniem hołdu Powstaniu Warszawskiemu i niezrównanej woli walki Narodu Polskiego o prawdziwie pojmowane życie w godności i wolności, a nie na kolanach. Wiersz został zainspirowany zwiedzaniem z rodzicami i córkami Muzeum Powstania Warszawskiego, filmem Miasto Ruin, spacerem po Starym Mieście, na którym ojciec poetki, Edward, marecki dekarz, blacharz budowlany, pokazywał córce i całej rodzinie domy, które w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych pokrywał dachami z miedzianej blachy; domy przy ulicy Długiej, Miodowej, Brzozowej i wielu innych. Rodzinny spacer w dniu 1 sierpnia 2010 r., w kolejną rocznicę wybuchu Powstania, w kolejną Godziną W, obejmował również wspinanie się na Kopiec Powstania Warszawskiego zbudowany na wojennych gruzach Warszawy na Czerniakowie.
Tacie, Edwardowi, dekarzowi powojennej Warszawy
PRAWDZIWA WOLNOŚĆ
Niezłomny Powstańczy Narodzie!
Mieszkańcy Warszawy oddają Ci coraz
Piękniejszą stolicę w hołdzie
Miasto Ruin wznieśli na nowo murarze
Po niszczącej wojennej zawierusze
Pałacom i gmachom nadali nowe twarze
Świątyniom przywrócili dawne dusze
Na kolanach schyleni przy pracy dekarze
Dachami z miedzi zwieńczyli domy stolicy
W pocie czoła wyrabiali normy
Skostniałymi na wskroś palcami
Walczyli z oblodzonymi kamienic szczytami
Na śniegu i mrozie w deszczu i skwarze
Przywrócili Warszawie piękno
Ofiarą swej pracy o każdej
Nieprzychylnej porze
Niepokonany Powstańczy Narodzie!
Wdzięczna stolica dziś kłania Ci się
Ulice o słońca wschodzie i zachodzie
Długa Miodowa Brzozowa
Raz Jasna i Piękna raz Krucza i Dzika
Zaśniedziałą miedzią dachów
Dostojnie dzisiaj się mienią
Bo dobry Bóg nie dopuścił
Do zrównania ich z ziemią
Warszawo! Starożytna Kartagino!
Tyś dzieliła los Koryntu! Tyś była jak widmo!
Opłakiwanym miastem ruin i zgliszcz
Obu wrogów wolą było by Twe piękno
Obrócić w perzynę by ślad po Tobie zaginął
Lecz dobry Bóg pozwolił Ci dalej żyć
A nam pogrobowcom Prawdziwej Wolności
Rokrocznie dane jest wzniecać i czcić
Pamięć tamtych powstańczych nocy i dni
Semper Invicta Warszawa nie podlega śmierci
Jak mityczna Feniks z popiołów
Podniosła się z czarnych czeluści
Z martwego wstała grobu gruzów
By czarować dawnym duchem
Urzekać swym pięknem
W Syrenę wpatrzonych widzów
Nieustraszony Powstańczy Narodzie!
Poległy śmiercią bohaterską na barykadzie
Z opaską na ramieniu biało-czerwoną
W ściekowych kanałach zbroczoną
Przy chrzęście gąsienic
Miażdżących zgliszcza
Za plecami dzieci harcerzy
Gnanych jak żywa tarcza
Ulicami ukochanego miasta
Przy świście kul wroga
Przy jerychońskich trąbach
Na sierpniowym niebie
Nurkującym sztukasie
Śmierć kojącym śpiewie
W bolesnym dla Batalionów czasie
Przy sowieckim sprzeciwie na już zniewolonej Pradze
Alianckiej pomocy czerwonoarmistów blokadzie
Przy zagrzewającym do walki Fogga bojowym barytonie
Padłeś? z pękniętym sercem na ulicznej barykadzie
Płonąca benzyna z rozbitej butelki paliła Ci jeszcze dłonie
A brać powstańcza wołała: „Jezu ratuj, bo giniemy” w schronie
Rozkochany w Ojczyźnie Dzielny Powstańczy Narodzie!
Do końca walczyłeś w Świętej Sprawie
W powietrzu ogniu na ziemi i wodzie
Narodzie o największej podziemnej Armii Krajowej świata
Jak Dawid ruszyłeś z lichawą bronią na pancernego Goliata
Niemieckiemu najeźdźcy mężnie w Warszawie stawiałeś opór
Jak nikt w żadnej innej osaczonej stolicy Europy
Narodzie nie do unicestwienia ani nie do ujarzmienia
Zgotowano Ci piekło jakiego nie widziała ziemia
Narodzie najbardziej ze wszystkich czuły na wędzidło
Jak wysokiej krwi koń do prowadzenia trudny
Admirandum mundi
Młodego Orła Białego osłaniałeś do upadłego
Tysiącami młodzieńczych ciał
Poległych od faszystowskich kul sowieckich ran
Zdałeś test z narodowej godności
Celująco jak żaden inny okupowany kraj
Gdy podstępnie osaczyli Cię żądni krwi sąsiedzi
Dwa czarne drapieżne ptaki zza miedzy
Orzeł czarny ze swastyką w szponach
Pierwszy nadleciał z zachodu
Zaraz potem za czerwonej gwiazdy przewodem
Dwulicowy czarny orzeł skalany sierpem i młotem
Wtargnął wbił nóż w plecy od wschodu
Strzałem w tył głowy zgładził najmężniejszych z Narodu
Szerząc na Kresach postrach gułagu głodu zarazy
Zabójczego syberyjskiego chłodu
Polski Narodzie wstrzymałeś sowiecki front
Zrywem do walki na życie i śmierć w Warszawie
Pochód aliantów na Berlin powiódł się – inaczej kto wie?
Tym co na bagnetach i sowieckich czołgach
Wieźli jawny rozbój barbaricum gwałt bezprawie
Przewrotnie – niepodległością do dziś
Zwane na warszawskiej Pradze
Niepokornie dałeś lekcję Prawdziwej Wolności
Dumna i harda Powstańcza Warszawo
Z dziękczynieniem wspinamy się dziś
Na górę Twych świętych gruzów
Czerniakowskim Szlakiem wiodącym
Na szczyt Twych nadziei i marzeń
Na Kopiec Powstania Prawdziwej Wolności
Młodzieńczych obrońców
Mijamy przydrożne Krzyże
Tak uczczone gruzy Warszawy
Świętą krwią powstańczą zroszone
Zanoszą do nieba żywą pamięć
O Ich najwyższej krwawej ofierze
Dla Polski z serca niegdyś złożonej
Prawdziwie Wolną chcąc odzyskać stolicę
Z honorem harcerze i AK-owcy
Na szaniec rzucili swe życie
Bóg im honor dał Polaków
Bogu tylko zdać go mogli
Broniąc dzielnie najcenniejszej
Cnoty narodów – polegli
Tu na Kopca szczycie nieśmiertelne serce
Polski Wolnej pełną piersią bije
Tu uwolniony z pęt powstańczy
Duch Gloria Victis skrzydła rozwinie
Póki Niezłomnym Bohaterom
Oddaje się pamięć szacunek i cześć
Póki Biały Orzeł z gruzów-relikwii
Może powstać do nieba się wznieść
Póty Prawdziwa Wolność
Nigdy nie zginie
Bogusława Sieroszewska, Warszawa
1 sierpnia 2010 – 13 października 2011 r.
„Ulubione miejsce w dzieciństwie to ojczyzna duszy” pisał Stefan Żeromski w „Przedwiośniu”. Kolejny wiersz przenosi czytelnika do ulubionego miejsca z dzieciństwa poetki na „ostatnie sianokosy” pod Kalisz, skąd pochodziła matka mareckiej poetki, śp. Janina. Opis przyrody Ziem Odzyskanych pod Kaliszem jest żywy, przemawiający do wyobraźni, ale w powietrzu wisi śmierć? Czy śmierć może być piękna? Powracając do wydarzeń z wczesnej młodości, sprzed 30 lat, poetka stara się przekonać, że śmierć może zawierać element piękna, którego pragnie i szuka w ziemskim życiu większość ludzi.
Ku pamięci Dziadka Stanisława Wawrzyniaka z ziemi kaliskiej
OSTATNIE SIANOKOSY
Ulubione miejsce w dzieciństwie
To Ojczyzna Duszy
Spocznij ma Duszo na niwie
Choć na chwilę zaledwie
Na skraju wielkiego lasu
Tam gdzie łąka przyciąga ładną zielenią
Krwawnika bielą i maku czerwienią
Na niwie ustrojonej błękitem chabru
Zroszonej perłami porannej rosy
Zabierz mnie Duszo na kaliskie sianokosy
Niech czystych scen strumienie
Powracający smutek ugaszą
Ukoją ulotną tęsknotę
Za chronicznym Bóg wie czym
Odsłoń Duszo kurtynę zapomnienia
Z dziecięcych oczu wspomnień
Niech zamarła przeszłość
Nabierze wyrazu ożywienia
A przyroda przyćmiona
Niemym upływem czasu
Wejdzie w słowa porywające
I wykąpie strapione serce
W pięknej aurze łąki i lasu
Wolność konie za stajnią poczuły
Przed siebie mkną kłusem hola hola
A zielonozłote łany uwielbianego owsa
Salutują im dostojnie z pola
Nieziemski żar z nieba się leje
Konie wpadają w cień lasu
Co za ochłoda na całym ciele
Mkną dalej lekko krętą
Piaszczystą wstęgą
Sosny wdzięczą się u boku
Rosłych dębów buków
Ciszę kaleczy parskanie klaczy
Echo w siną dal je niesie
Hej wiśta wio gdzieś hen po lesie
Kurz w nozdrzach kręci się i kłębi
Mkną konie na łąkę przez gaj w te pędy
Na sianokosy na Plewni
Z pamięci Kasztanka w prawo skręca sama
Niepotrzebne jej wodze lejce
Jeszcze daleka droga trzeba zwolnić tempa
Koniom chwilę dać odetchnąć w stępie
Tam na rozgrzanej czerwcowym słońcem łące
Przy kopach siana robota stygnie i czeka
Wnet zacznie palić się w rękach
Rechocząca struga Żabianka
Ziemi Odzyskanej wierna
Strzeże na łące polskiej znów miedzy
Wio jazda dali w dyrdy Kasztanka
Wóz drabiniasty jeszcze lekki jeszcze pusty
Bystro rusza klacz z kopyta
Zanim Dziadziuś siłą nawyku dosięgnie bata
Przez Kuźnicę mkną konie niczym leśne łanie
W mijanych zagrodach psy łańcuchami rysują łuki
Na piasku stają dęba szczerzą zęby
Na konie kłapią szczękami
Dziadziuś cieśla od krzyża krokwi i konfesjonału
Kłania się Komuś czapką do ziemi na rozdrożu
Kogoś widzi w tumanach kurzu
To Jezus omdlałe ręce wciąż przybite
Wyciąga na przydrożnym wiejskim Krzyżu
A za czyje to znowu bezwstydne grzechy?
A z czyjej to dzisiaj zuchwałej winy?
Kłus dalejże kłus dopiero połowa drogi
Odpoczną konie na brzegu strugi
W cieniu olszyny wodą z Żabianki
Ugaszą końskie pragnienie
Ogonem odgonią muchy
Odwieczne utrapienie
Na łące już Cieśla
I jego pomocna gromadka
Kompot smakują z pierwszego
Papierowego jabłka
Nalewany z kanki do mleka
Jedzą po pajdzie chleba
Na kształt słońca lub księżyca
Prosto z Babcinego pieca
Po pajdzie ukraszonej kiełbasą krojoną ze słoika
Co chłodem lodówki-ziemi przenikła
Duszo chcę iść obok bliskich cisawych koni
Gdy powozić będą wozem drabiniastym
Po pachnącej łące namaszczonej
Czerwcowym żarem słońca
Dziadziuś Cieśla wyhebluje z siana furę
Pachnącą sprężystą trumnę
Wirujących wideł chcę słyszeć chrzęst
Skrzyżowanych w pracy na wozie
Przy składaniu suchego siana
I chrząszcza lecącego brzęk
I cykanie świerszczy chcę słyszeć
I szmer strugi zamarłej
W południe na dobranoc
Uśpione nieśmiertelne
Tony harmonii
Niech powróci w pamięci
Z Dziadziusiem rozmowa
O sino bladej wodzie
Co wyciekła do Żabianki
Mleczarzom z Liskowa
Wóz gotowy do drogi
Siano mocno przyciśnięte
Drągiem wiekiem
Liną gwoździem
Konie ruszają z wolna
W powrotną drogę do domu Pana
Zwlekają kopytami powłóczą bez życia
Proch na ziemi w proch się obraca
Przeczuwają drogę w zaświaty?
Przy znajomym Krzyżu na rozdrożu
Całkiem stają jak wryte
W grobowym osłupieniu
Jak grom rżą w Godzinie Miłosierdzia
Czy Jezus na Krzyżu skonał?
Czy już ducha Bogu oddał?
Dokonało się co być miało
W ostatnie sianokosy
Swojskim karawanem z sianem
Na wielkiego lasu skraju
Powiozły Cieślę od misyjnego krzyża
Nieswoje konie do Raju
Ostatnie pożegnanie ciągle w pamięci
Zwyczajem z Zuzeli wnuki i dzieci
Całują styrane ręce na kaliskiej ziemi
Tak nagle skostniałe dla Pana
W pachnącej trumnie z siana
Tak wielu pragnie piękna
Tak niewielu je tworzy
Bogusława Sieroszewska
Warszawa, październik/grudzień 2011
Wiersz-piosenka o Markach jest kandydatką do hymnu Marek. Wiersz spełnia wszystkie wymagania hymnu, odnosząc się do bogatej historii naszego miasta; do herbu Marek, w którym jest korona Królowej Bony oraz kaduceusz, symbol karetki Flory, podarowanej przez Johna Briggsa dla Warszawy, pierwszej karetki w historii stolicy, albo też symbol rzemieślników mareckich – szewców czy też ludwisarzy. W proponowanym hymnie jest odniesienie do położenia geograficznego Marek, do mareckich rzek: Długiej i Czarnej, do Puszczy Słupeckiej. Wspomniane są angielskie korzenie historii Marek, bracia Briggsowie, zabytki architektury pozostawione przez nich, ślady ich życia i działalnościw Markach. Mowa jest o ich Pałacyku, fabryce, kominie, szkole elementarnej. Jest również zwrotka poświęcona dzwonom jasnogórskim „Maryja” i „Paweł Pustelnik” odlanym w Pustelniku w 1912 roku. Natomiast dwie ostatnie zwrotki odnoszą się do mareckich miejsc pamięci naznaczonych krwią markowian oraz więźniów Pawiaka. Wiersz-piosenka został napisany do melodii piosenki partyzanckiej pt. „Wymarsz Uderzenia”, skomponowanej 73 lata temu przez Bronisława Onufrego Kopczyńskiego, który zginął na Majdanku w 1943 r. Jest to melodia kojarzona z „Inką” Danutą Siedzikówną, ponieważ nad ranem 20 lipca 1946 r., kiedy uczyła się nowej melodii została aresztowana przez UB. Wiersz-piosenka przede wszystkim ma charakter podniosły, gloryfikujący nasze miasto, wzniecający poczucie dumy i tożsamości regionalnej w mieszkańcach. Inspiracją do powstania wiersza-piosenki jest zbliżająca się 50. rocznica nadania Markom praw miejskich, przypadająca w 2017 roku.
Pieśń Marki-Pustelnik-Struga
1 Korona w herbie Marek
Królowej Bony ślad
i Flory kaduceusz
u miasta stoi bram.
Powiecie, że cegielni
i szewców to jest znak,
przędzalni, ludwisarni,
Historii z dawnych lat.
Ref: Marki-Pustelnik-Struga
Trójmiastem moim jest!
Tu płynie rzeka Długa
i Czarna ma swój bieg.
Słupecka Puszcza śpiewa,
Królowej Bony las.
Angielskie ma korzenie –
rosnące z dumą w nas.
Angielskie ma korzenie –
jedyne takie wśród miast!
2 Na przedpolach Warszawy
„kawałek Anglii” stał.
John Briggs z bratem Alfredem
Pałacyk piękny miał,
przędzalnię nowoczesną,
jakiej nie widział świat,
komin i szkołę z wieżą –
budowli Marek kwiat!
Ref: Marki-Pustelnik-Struga…
3 Jasnogórskie Dzwony
„Maryja” i „Paweł”
Pani Polskiej Korony
sercem biją chwałę.
W Pustelniku odlane
Bogu na wieczną cześć.
Pielgrzymom czystym drganiem
spiżową dzwonią pieśń.
Ref: Marki-Pustelnik-Struga…
4 Pamięć o Bohaterach
Niech żywa będzie w nas;
o generała kwaterach,
co bolszewika gnał,
o partyzantach z lasu,
z Rejonu Celków II (dwa),
Monte Cassino Rajdem
niech pamięć Marek trwa!
Ref: Marki-Pustelnik-Struga…
5 Krwawa historia Marek
z czasów drugiej wojny;
Mord Markowian na Kruczku,
Dziesięciu Powieszonych,
odżywa w nas co roku,
w przededniu Powstania.
Jesienią przy Pomniku
gromadzi się wiara.
Ref: Marki-Pustelnik-Struga
słowa Bogusława Sieroszewska, Warszawa, październik 2015
na melodię piosenki partyzanckiej pt. Wymarsz Uderzenia,
muzyka Bronisław Onufry Kopczyński, zm. 1943, Majdanek
Więcej zdjęć kliknij TUTAJ