
Dlaczego powinniśmy pamiętać o Bitwie Warszawskiej 1920 roku i do czego potrzebna jest wiedza o Bitwie młodym ludziom?
Młodzi zachwycają się filmami „Gwiezdne Wojny” czy „Avatar”, gdzie toczy się fikcyjna walka dobra ze złem, a w Bitwie Warszawskiej prawdziwy agresor, uosabiająca zło – Armia Czerwona, która szła na Europę jak walec zagrażający „ogólnoświatową pożogą”, starła się z polskim orężem, reprezentującym dobro – walkę w słusznej sprawie, w obronie granic, prawdy i wartości chrześcijańskich, walkę o wolność i niepodległość ojczyzny.
Bitwa Warszawska 1920 roku to zwycięska bitwa, więc powinna być naszą dumą narodową i jak najczęściej wspominanym wydarzeniem historycznym. W naszej historii narodowej, odnoszącej się do czasów rozbiorów, ciążą nad nami powstania, które nie były zwieńczone sukcesem. Choć każde było ważne, gdyż dawało przykłady męstwa dla kolejnych pokoleń, Bitwa Warszawska 1920 roku to przykład męstwa, ale i zwycięstwa Polaków nad barbarzyńskimi hordami Rosjan, nad Leninem, których historia oceniła jednoznacznie jako zło, imperium zła. Wiedza o Bitwie Warszawskiej, gdzie zwycięża dobro nad złem, jest niezwykle budująca.
Czy możemy powiedzieć, że bez zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 roku, która zapobiegła inwazji bolszewickiej w Europie, niej nie byłoby państwa polskiego?
Przegrana oręża polskiego w Bitwie Warszawskiej oznaczałaby koniec niepodległej Polski. W sierpniu 1920 roku Polska była słabym, niedawno odrodzonym państwem, które odzyskało niepodległość po 123 latach rozbiorów i niewoli. Ta bitwa nie tylko obroniła naszą niepodległość, ale i zaprzepaściła imperialne plany snute przez Lenina na podbój Europy i świata przez Armię Czerwoną oraz na szybkie rozprzestrzenienie się komunizmu „po trupie Polski”. Armia generała Tuchaczewskiego szła na Warszawę i dalej na Zachód, a w kierunku południa Europy napierała armia generała Budionnego. Wagę Bitwy Warszawskiej 1920 roku bardzo dobrze oceniał brytyjski dyplomata i pisarz Edgar Vincent d’Abernon. Zwycięstwo Polaków nad hordami bolszewickimi u wrót Warszawy nazwał 18. najważniejszą bitwą w dziejach świata, która uratowała cywilizację zachodnią przed ideologią kłamstwa, nienawiści klasowej, kulturalnej i religijnej.
Jak wyglądała sytuacja na ziemiach polskich tuż przed bitwą, po niedawnym odzyskaniu przez Polskę niepodległości?
Koniec I wojny światowej, który przyniósł rozejm podpisany w wagonie sztabowym, w lesie Compiegne, we Francji, 11 listopada 1918 roku, a potem w czerwcu 1919 roku traktat pokojowy w Pałacu Wersalskim, sprawiły że Polska znowu pojawiła się na mapie Europy. Była zrujnowana czteroletnią wojną światową i działaniami na jej terenie, a wcześniej ponad stuletnimi zaborami. Zapaść przemysłowa była wszędzie, gdyż w czasie wojny miasta i wsie były niszczone i grabione zarówno przez Niemców jak i przez Rosjan.
Na skutek zastoju w przemyśle i bezrobocia ludzie cierpieli głód. Było to tak powszechne zjawisko, że informacja o kłopotach żywnościowych w Polsce dotarła nawet do Ameryki, gdzie Herbert Hoover, późniejszy prezydent USA, zorganizował pomoc dla naszego kraju, częściowo z wdzięczności dla polskiego pianisty Ignacego Paderewskiego. W Markach nie działała fabryka przędzalnicza Braci Briggsów, ograbiona przez Niemców z silników, kotłów i wszelkich mosiężnych części do maszyn przędzalniczych, co skutkowało powszechnym bezrobociem, narastającą biedą i głodem.
Amerykańska pomoc (American Relief – ARA) dotarła również do podwarszawskich Marek i została udokumentowana w książce Anglika Coningsby Dawsona „To mogło przydarzyć się tobie – współczesny portret Europy Środkowej i Wschodniej”. Ukazała się już w 1921 roku, a jej 12. rozdział ” Przypadek Marek” kończy się słowami: „To, co zobaczyłem na małą skalę w Markach, dotyczy całej Polski”.
Warto wspomnieć o Błękitnej Armii generała Józefa Hallera, która dobrze uzbrojona w nowoczesny sprzęt, w tym w samoloty i czołgi, przyjechała do Polski z Francji rok wcześniej po zakończeniu I wojny światowej. W ramach wojny polsko-bolszewickiej stoczyła krwawe boje na Ukrainie w ofensywie kijowskiej i następnie została przemianowana na 10. Dywizję Piechoty z 28. i 29. Pułkiem Strzelców Kaniowskich z Łodzi i Kalisza, którzy walczyli w Bitwie Warszawskiej pod Radzyminem.
Jak wyglądała w tym czasie sytuacja w Warszawie?
Sytuacja w stolicy była bardzo napięta, co spowodowało, że wszyscy dyplomaci, oprócz nuncjusza apostolskiego Achille’a Rattiego, późniejszego papieża, opuścili miasto. Jednak mieszkańcy nie tracili nadziei i w chwilach trwogi licznie gromadzili się na modlitwie w kościołach oraz maszerowali w procesjach ulicznych, wypraszając u Boga zwycięstwo nad bolszewikami. Przy Świętojańskiej u jezuitów lud Warszawy modlił się przed obrazem Matki Boskiej Łaskawej, Patronki Warszawy, w świątyni Św. Zbawiciela przy Marszałkowskiej trwała Nowenna, na którą z frontu dojechał i krzyżem leżał generał Józef Haller, a na Kamionku przy ulicy Grochowskiej w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej gorącą modlitwą wielu warszawiaków otaczało wyjście na front młodych ochotników na czele z kapelanem Ignacym Skorupką.
W jakie działania zbrojne wpisuje się Bitwa Warszawska?
Bitwa Warszawska 1920 roku to część kulminacyjna wojny polsko-bolszewickiej, w którą Polska była zaangażowana praktycznie już od 1 stycznia 1919 roku. Po Bitwie Warszawskiej Wojsko Polskie w kontrofensywie przeciwko wycofującej się Armii Czerwonej rozegrało jeszcze kilka ważnych zwycięskich bitew z dala od stolicy – Bitwę pod Zamościem i Komarowem na Roztoczu pod koniec sierpnia, gdzie rozgromiono Armię Konną Budionnego oraz Bitwę nad Niemnem, gdzie pod koniec września po raz kolejny została pogromiona Armia Tuchaczewskiego.
Czy Polska uzyskała międzynarodową pomoc militarną?
W sierpniu 1920 roku Polska była w ogromnej potrzebie militarnej. Przeciągające się działania zbrojne od stycznia 1919 roku, po półtora roku spowodowały ogromne braki w amunicji w całej armii polskiej. Trzeba pamiętać, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zakłady produkujące broń i amunicję dopiero raczkowały w naszym kraju. Gdyby nie pomoc z zagranicy, polskie wojsko nie miałoby czym strzelać i nie obroniłoby stolicy. Na kilka dni przed Bitwą Warszawską – 12 sierpnia przyjechał do Skierniewic pociąg z wagonami wypełnionymi milionami sztuk amunicji z węgierskiej fabryki amunicji Manfreda Weissa w Budapeszcie. Pociąg musiał przebyć okrężną drogę, gdyż wcześniej został zawrócony przez Czechów. Dotarł pod Warszawę przez Rumunię i Ukrainę.
O osamotnieniu Polskiego Wojska w walkach z hordami bolszewickimi mówią słowa generała sztabu WP Tadeusza Rozwadowskiego wypowiedziane w podziękowaniu Węgrom: „Byliście jedynym narodem, który naprawdę chciał nam pomóc, wsparcie Francuzów nadeszło dopiero po wielkich naciskach, a nawet wtedy, jakież to było wsparcie? Anglicy układali się przeciw Polsce z Litwinami i Niemcami, ci ostatni z kolei zmawiali się z Czechami”.

Tablica pamiątkowa W HOŁDZIE NARODOWI WĘGIERSKIEMU przy Placu Piłsudskiego na fasadzie Garnizonu Warszawa
Bolszewicy prowadzili w europejskich stolicach bardzo aktywną propagandę antypolską. Postawa niektórych państw wobec wsparcia militarnego dla młodego, walczącego państwa była wręcz wroga. Pomoc z Zachodu przyszła znikoma. Komuniści blokowali porty w Gdańsku, w Londynie a nawet we Włoszech. Nie chcieli pomagać Polsce. Wręcz przeciwnie, czekali na zwycięstwo bolszewików i przybycie ich na Zachód. Wymownym przykładem jest holenderski parowiec „Triton”, który wiózł transport amunicji dla Wojska Polskiego od zachodnich mocarstw sprzymierzonych – państw Ententy. Przypłynął do Gdańska z dwutygodniowym opóźnieniem, gdyż brytyjscy dokerzy, deklarując solidarność z Rosją bolszewicką, wstrzymywali jego załadunek. Kiedy już statek dotarł 21 lipca, gdańscy dokerzy ulegli tej samej komunistycznej propagandzie, odmawiając rozładowania transportu. Ostatecznie udało się tego dokonać rękami żołnierzy brytyjskich stacjonujących w Gdańsku od zakończenia I wojny światowej. W blokowanie transportu amunicji włączyli się również gdańscy kolejarze, którzy zagrozili strajkiem.
Tym razem z pomocą przyszli Kaszubi, którzy przeładowali transport na rzeczne berlinki, a następnie Martwą Wisłą i rzeką Leniwką przetransportowali amunicję do Tczewa pod eskorta polskich żołnierzy i gdańskich policjantów. Sam Lenin po bitwie przyznał, że na Zachodzie wszystko już było gotowe i czekało na przybycie Armii Czerwonej, tylko „pańska Polska” stanęła im na drodze do zwycięstwa rewolucji bolszewickiej na całym świecie.
Jakie wydarzenie zapoczątkowało bitwę?
Jednym z pierwszych starć była Bitwa pod Ossowem, na wschód od Radzymina. Walczyła w niej niedoświadczona młodzież gimnazjalna. Duchowo wspierał ją ksiądz Ignacy Skorupka. Kapelan poległ na samym początku bitwy o świcie 14 sierpnia, idąc na czele natarcia.
Kilka godzin wcześniej, w Wólce Radzymińskiej, po przeciwległej stronie Radzymina, porucznik Stefan Pogonowski poderwał swój batalion 28. Pułku Strzelców Kaniowskich z Łodzi w środku nocy i nieoczekiwanie zaatakował bolszewików, zmuszając ich do odwrotu. Następnie Wojsko Polskie stoczyło walki pod wsią Mokre na północ od Radzymina, gdzie opór bolszewikom stawiał 29. Pułk Strzelców Kaniowskich z Kalisza.
Trzeba pamiętać, że sam Radzymin był już w rękach czerwonoarmistów, ponieważ 13 sierpnia, bolszewiccy sołdaci z 21. i 27. Dywizji Strzeleckiej przełamali obronę 11. Dywizji Piechoty dowodzonej przez płk. Bolesława Jaźwińskiego. Walki o Radzymin toczyły się dalej i dopiero 15 sierpnia 85. Pułk Strzelców Wileńskich wyzwolił Radzymin. Bolszewicy uciekli w popłochu.
O kim należy szczególnie pamiętać i podawać jako przykłady bohaterstwa?
Na czele obrońców stolicy stali bohaterowie, którzy oddawali swoje nierzadko młode życie. Z perspektywy czasu nazywamy ich opatrznościowymi przywódcami, kawalerami Virtuti Militari, których dzisiaj należy szczególnie czcić i wspominać.
Oprócz księdza Ignacego Skorupki poległego na początku Bitwy pod Ossowem, na uwagę zasługuje zwycięski bój pod Wólką Radzymińską – 28. Pułku Strzelców Kaniowskich z Łodzi. Tu również doszło do bohaterskiej śmierci dowódcy – porucznika Stefana Pogonowskiego o świcie 14 sierpnia. Następnie Wojsko Polskie stoczyło walki pod wsią Mokre na północ od Radzymina, gdzie opór bolszewikom stawiał 29. Pułk Strzelców Kaniowskich z Kalisza. Tu, 14 sierpnia, śmiertelnie ranny został major Stefan Walter, który przez kolejne sześć tygodni umierał w szpitalu w Warszawie. W bezpośrednich walkach o odbicie Radzymina z rąk bolszewików udział brał 85. Pułk Strzelców Wileńskich. Jeden z ich dowódców – kapitan Ryszard Downar-Zapolski, ginie 14 sierpnia na krzyżówkach w Słupnie.
Punktem kulminacyjnym Bitwy Warszawskiej było słynne kontruderzenie znad Wieprza, brawurowa szarża polskiej kawalerii poprowadzona spod Dęblina przez samego Marszałka Józefa Piłsudskiego. Tutaj również bolszewicy z zaskoczonej i rozproszonej armii Tuchaczewskiego uciekali w popłochu z pola bitwy.
Jaką rolę odegrały w bitwie Marki?
Nad rzeką Długą, przy szosie Radzymińskiej, dzisiaj Alei Piłsudskiego 96, w Pałacyku Briggsów stacjonował sztab i kwatera generałów. Tu stacjonowali dowódcy trzech dywizji Wojska Polskiego: 1. Dywizji Piechoty Litewsko-Białoruskiej pod dowództwem gen. Jana Rządkowskiego, 11. Dywizji Piechoty pod dowództwem płk. Bolesława Jaźwińskiego oraz 10. Dywizji Strzelców Kaniowskich pod dowództwem gen. Lucjana Żeligowskiego, który również pełnił niezmiernie ważną funkcję Koordynatora Działań Operacyjnych. To on w pałacyku miał swoją kwaterę. W sierpniu 1920 roku w pałacyku wciąż mieszkali angielscy fabrykanci – Alfred Briggs i Charles Whitehead z żonami oraz wdowa po Johnie Briggsie – Flora Briggs.
Ponadto Marki były ważnym zapleczem logistycznym Bitwy Warszawskiej. Przez Marki kursowała kolejka wąskotorowa z warszawskiej Pragi do Radzymina, z zaopatrzeniem dla frontu. W Pustelniku, w Czerwonym Dworze przy ulicy Kasztanowej mieścił się szpital dla żołnierzy rannych na froncie.

„W Pałacyku po Bitwie” – sztuka wystawiona w oranżerii Pałacyku Briggsów 14 października 2018 roku. W roli gen. Lucjana Żeligowskiego – Zbigniew Paciorek, Flora Briggs – Bogusława Sieroszewska
Dlaczego Bitwa Warszawska nazywana jest Cudem nad Wisłą?
Wielu dowódców wierzyło w sprzyjające i wspierające działanie Opatrzności Bożej wobec Wojska Polskiego w tamtych gorących dniach sierpniowych. Historyk Jan Żaryn, który napisał przedmowę do naszej mareckiej sztuki „W Pałacyku po Bitwie” jest przekonany, że gdyby nie interwencja Boska, to cały ten wielki wysiłek mógł na marne się zamienić.
Termin „Cud nad Wisłą” odnosi się również do zjawienia Matki Bożej na niebie w Ossowie i Wólce Radzymińskiej, co miało wywołać panikę i niespodziewany odwrót czerwonoarmistów idących wcześniej z całym impetem na Warszawę. Zjawienie się Maryi na niebie pod Radzyminem potwierdzają liczne świadectwa jeńców bolszewickich zebrane przez księdza Józefa Bartnika w ciągu trzydziestu lat posługi duszpasterskiej w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej Patronki Warszawy.
Jaką rolę odegrali młodzi ochotnicy, którzy na początku lipca 1920 roku zgłaszali się masowo do formowanych jednostek zapasowych i brali udział w decydujących zmaganiach w rejonie Ossowa i Radzymina?
Do masowej mobilizacji przyczynił się niewątpliwie zapał generała Józefa Hallera, który objął funkcję Generalnego Inspektora Armii Ochotniczej. To on rozbudził w narodzie ducha dawnego pospolitego ruszenia „pod państwowym sztandarem Orła Białego, dzierżonym przez Naczelnika Państwa”. Miasta oblepione były plakatami z hasłami: „Wszyscy na front”, „Ojczyzna w niebezpieczeństwie”, „Wróg grozi naszej wolności”… Biało-czerwona kokarda ochotnika, w kształcie rozety, powszechnie noszona na piersi, była przedmiotem dumy.
Młodzież masowo przybywała do punktów werbunkowych, niejednokrotnie całe klasy z wychowawcami, jak uczniowie Gimnazjum Męskiego im. Bolesława Prusa w Skierniewicach. Do wojska zaciągnęło się 126 chłopców z dyrektorem i kadrą nauczycielską. Nie zapominajmy także o niezawodnych harcerzach. Przykładem nich będą harcerze z Sokołowa Podlaskiego, przyprowadzeni przez księdza Antoniego Święcickiego w liczbie 150. Harcerze zasilili 205. Pułk Piechot, a ksiądz Święcicki sam objął funkcję kapelana wojskowego. Łącznie do formacji frontowych zgłosiło się 9 tysięcy harcerzy, a 15 tysięcy podjęło służbę pomocniczą na zapleczu frontu.
Na front do Ossowa, z warszawskiego Gimnazjum im. Władysława IV na Pradze wyruszył 236. Ochotniczy Pułk Piechoty im. Weteranów Powstania Styczniowego zwany Legią Akademicką, której kapelanem, również ochotnikiem na front, był ksiądz Ignacy Skorupka. Co pchało tysięczne rzesze gimnazjalistów i studentów na front, by nieść ofiarę życia? „Święta miłość kochanej Ojczyzny”.
W powszechnej mobilizacji Polaków swój udział miał również premier Wincenty Witos, który 24 lipca wezwał naród do masowego wstępowania do wojska. Reakcja wsi po jego odezwie była imponująca. Chłopi stanowili siedemdziesiąt procent Armii Ochotniczej. Pamiętam, jak mój uczeń wspominał, że jego dziadek, kiedy miał czternaście lat, uciekł z domu, z gospodarstwa spod Torunia, aby zaciągnąć się do wojska i bronić stolicy. Takich przykładów było wiele.
Dlaczego warto krzewić w ludziach, nie tylko młodych, postawy patriotyczne, edukować i uwrażliwiać na historię?
Historia magistra vitae est – podaje rzymska maksyma (historia jest nauczycielką życia – red). Im większa znajomość przeszłości i świadomość historyczna, tym lepsze zrozumienie rzeczywistości, i większa odporność na manipulacje. Musimy pamiętać, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Przyszłości nikt nie jest pewien, dlatego trzeba szkolić i hartować ducha, wzorując się na pięknych przykładach bohaterstwa.
Gdy poznamy historię naszego kraju, przekonamy się, że mamy wiele powodów do dumy. A ta wzmacnia nasze korzenie i tożsamość. Najgorszą rzeczą dla młodych ludzi jest poczucie wykorzenienia i brak przynależności. Krzewienie patriotyzmu i wrażliwości sprawi, że nasza wspólnota i jedność narodowa zacieśni się jeszcze bardziej, że więcej serc zacznie bić dla Polski i więcej Polaków zacznie bronić polskiej racji stanu.
Jak uatrakcyjnić i ułatwić przekazywanie wiedzy historycznej?
Jednym ze sposobów promowania historii są tablice pamiątkowe, które owszem zwracają uwagę na wydarzenia historyczne i są trwałe, ale nie przebijają się do świadomości mas. Dlatego Stowarzyszenie Marki-Pustelnik-Struga propaguje historię poprzez inscenizacje. Historia Braci Briggsów, która – tak jak historia Bitwy Warszawskiej – była historią przemilczaną przez komunistów w czasach PRL, oprócz tablicy pamiątkowej w kościele parafii Św. Izydora w Markach, doczekała się kilku sztuk teatralnych: „Imieniny Flory Briggs”, „Wesele u Briggsów” oraz „Kolacja dla Darczyńcy czyli jak ks. Jakub Dąbrowski kościół w Markach budował”. Historię Bitwy Warszawskiej 1920 roku przybliża sztuka „W Pałacyku po Bitwie”, która doczekała się już III uzupełnionego wydania.
Jako stowarzyszenie piszemy artykuły historyczne, publikujemy roczniki mareckie, cyklicznie spotykamy się z mieszkańcami, aby rozmawiać o historii. W Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych zapraszamy do wspólnej modlitwy w kościele parafii Św. Izydora, jak również przypominamy piosenki partyzanckie, przepełnione patriotyzmem i miłością do ojczyzny, które leśni śpiewali ku pokrzepieniu serc. 30 lipca, w przededniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, wspominamy mord na Kruczku na mieszkańcach Marek i Zielonki dokonany w bestialski sposób przez Niemców.
Czy są już jakieś muzea Bitwy Warszawskiej?
Tak, powstały długo wyczekiwane muzea Bitwy Warszawskiej w Radzyminie i w Ossowie. Będą oficjalnie otwarte 15 sierpnia w Radzyminie i 16 sierpnia w Ossowie. Ale jeśli ktoś już teraz chciałby przybliżyć sobie historię Cudu na Wisłą, powinien odwiedzić Dworek Milusin i Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.

Gdzie można zdobyć książkę „W Pałacyku po Bitwie. 100-lecie Bitwy Warszawskiej 1920 r.”?
Książka jest zapisem sztuki teatralnej, dotyczącej zwycięstwa pod Radzyminem. Pierwsze wydanie ukazało się już w 2020 roku. Ostatnio sztuka została uzupełniona o wątek walk pod wsią Mokre i bohaterską śmierć majora Stefana Waltera dowódcy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich z Radzymina. Wystarczy skontaktować się z naszym Stowarzyszeniem Marki-Pustelnik-Struga. Liczymy na to, że publikacja będzie niebawem dostępna również w nowych muzeach Bitwy Warszawskiej w Radzyminie i Ossowie. Książka jest zwieńczeniem pięcioletniej działalności sekcji teatralnej Stowarzyszenia. Mamy nadzieję, że w przyszłości inni aktorzy podejmą się ponownego jej wystawienia na deskach lokalnych teatrów i domów kultury.
Pamiętajmy, że historia zwycięstwa polskiego oręża w Bitwie Warszawskiej 1920 roku to chluba całej Polski i duma wszystkich rodaków.
Tekst: Bogusława Sieroszewska

Bogusława Sieroszewska w roli Flory Briggs w sztuce „W Pałacyku po Bitwie” wystawionej w oranżerii Pałacyku Briggsów 14 października 2018 roku w 100. rocznicę Odzyskania przez Polskę Niepodległości.